Ten post nie będzie wyjątkowo ciekawy. Nie mam weny. Ale czuję się zastraszona, więc piszę :).
W Manchesterze umieścili nas w hotelu, który swego czasu funkcjonował jako szpital psychiatryczny... Na szczęście nas wypuścili.
Najważniejsze, co trzeba powiedzieć o Manchesterze, to to, że pochodzą z niego the Smiths i Morrissey.
A także New Order, the Stone Roses, Chemical Brothers, Lamb, Joy Division, Oasis. Oraz Bee Gees i Take That.
Z lotniska musimy doczłapać się do centrum pociągiem, do stacji Piccadilly.
Szwędamy się po mieście.
Wlepki na słupie! Ciekawe, kiedy ktoś się odważy zrobić coś takiego w Dubaju?
Ta restauracja nie kryje się, co robi z ludźmi:
My się lenimy, a inni pracują:
Tato, tai chi w Manchesterze :).
Ja byłam na to zbyt leniwa. A także na to, żeby przejść przez ulicę i zrobić lepsze zdjęcie Wellingtonowi:
Kodzie! A dla Was wspominki z Anglii:
Muszę się przyznać, gdzie zmierzamy, ale proszę nie oceniać. Do Primarku. Na szczęście po drodze jest bardzo malowniczo.
Bardzo poważnie rozważałam również zakup kaczki. Wybór był ogromny.
kaczątko:
kaczka-podlotek:
pełnoletnia kaczka:
rodzina:
Wizyta w Anglii to nie wizyta bez wieczoru panieńskiego. Ten odbywał się w pociągu:
I piosenka kultowa:
O mój Boże. Dopiero patrzę, że mój pierwszy żart jak ze Strasburgera.
ReplyDeletekaczki sa dobre, moze zrob wlepki, Aga tu byla!
ReplyDelete