Na początku kwietnia byłam w Rzymie!
Na wyjazd do Rzymu trzeba się należycie przygotować. Trzeba obejrzeć Felliniego albo przynajmniej "Rzymskie wakacje", żeby właściwie wczuć się w atmosferę.
http://www.youtube.com/watch?v=eIFo0txAvuE
Moja romantyczna natura wysłała mnie z marszu na Schody Hiszpańskie,
które mierzą, co do jednego, 138 stopnie, jak podaje polska Wikipedia ... albo 135 (jak podaje Wikipedia angielska). Nie policzyłam! Wstyd. I na których ponoć nie można jeść.
Na dole, jak na Placu Zamkowym w Warszawie. Tylko trochę cieplej.
Najpiękniejsze w Rzymie są jednak wiadomo uliczki. No i! Ogródki na dachu.
Tak więc ja w następnym wcieleniu poproszę o willę z ogródkiem.
Jest też dużo palazzo. Jak na Włochów przystało, swój własny palazzo ma również pomidor:
Ogólnie jest pięknie:
I uliczki:
Po dubajskich samochodach gigantach, wzruszam się na widok maluchów:
Lokalni na ulicy:
zajadają pieczone kasztany:
kupują pierdułki w sklepie
suszą pranie w centrum miasta. A co.
Śniadują się w najstarszej rzymskiej restauracji Antico Caffe Greco przy Via dei Condotti. Założonej w 1760 r., do której wpadali Stendhal, Goethe, Byron, Liszt, Andersen. Ba, nawet Casanova.
Na szczęście zajechałam wcześnie rano, bo o 12 okolica wygląda już tak:
Nie ma co się kręcić, więc, śledząc łysego, idę na metro.
Podziwiam lokalne atrakcje. Albo włoski Ozzy Osbourne:
albo Romicon:
Wysiadam na stacji Colosseo. A tuż przy niej Kolosseum.
Tato, to dla Ciebie raj. Jest dużo mapek.
Ogólnie, jest wszystko jak trzeba. Jest Gladiator:
Jest Forum Romanum.
Jest Juliusz.
Są i carabinieri.
Ale nie wiem o co tu chodzi.
Na wyjazd do Rzymu trzeba się należycie przygotować. Trzeba obejrzeć Felliniego albo przynajmniej "Rzymskie wakacje", żeby właściwie wczuć się w atmosferę.
http://www.youtube.com/watch?v=eIFo0txAvuE
Moja romantyczna natura wysłała mnie z marszu na Schody Hiszpańskie,
które mierzą, co do jednego, 138 stopnie, jak podaje polska Wikipedia ... albo 135 (jak podaje Wikipedia angielska). Nie policzyłam! Wstyd. I na których ponoć nie można jeść.
Na dole, jak na Placu Zamkowym w Warszawie. Tylko trochę cieplej.
Najpiękniejsze w Rzymie są jednak wiadomo uliczki. No i! Ogródki na dachu.
Tak więc ja w następnym wcieleniu poproszę o willę z ogródkiem.
Jest też dużo palazzo. Jak na Włochów przystało, swój własny palazzo ma również pomidor:
Ogólnie jest pięknie:
I uliczki:
Po dubajskich samochodach gigantach, wzruszam się na widok maluchów:
Lokalni na ulicy:
zajadają pieczone kasztany:
kupują pierdułki w sklepie
suszą pranie w centrum miasta. A co.
Śniadują się w najstarszej rzymskiej restauracji Antico Caffe Greco przy Via dei Condotti. Założonej w 1760 r., do której wpadali Stendhal, Goethe, Byron, Liszt, Andersen. Ba, nawet Casanova.
Na szczęście zajechałam wcześnie rano, bo o 12 okolica wygląda już tak:
Nie ma co się kręcić, więc, śledząc łysego, idę na metro.
Podziwiam lokalne atrakcje. Albo włoski Ozzy Osbourne:
albo Romicon:
Wysiadam na stacji Colosseo. A tuż przy niej Kolosseum.
Tato, to dla Ciebie raj. Jest dużo mapek.
Ogólnie, jest wszystko jak trzeba. Jest Gladiator:
Jest Forum Romanum.
Jest Juliusz.
Są i carabinieri.
Ale nie wiem o co tu chodzi.
Na ostatniej focie widze, ze ktos rzucil Ci spojrzeniowe wyzwanie, hoho.. dzieje sie oj dzieje u tych "Rzymianinow!"
ReplyDeleteAha, aż mnie zmroziło!
DeleteCzemu akurat lysego sobie znalazlas?
ReplyDeleteŁysy - widoczny ;)
Delete