Wednesday, 10 October 2012

Houston!

30 września byłam w Houston. Spodziewałam się kowbojów, upałów i wielkich samochodów. Wielkie samochody były, kowboja ani jednego, a pogoda była o taka:

Houston jest czwartym pod względem wielkości miastem w Stanach. Założyli je bracia Allen, wykupując w 1836 roku ziemie wzdłuż moczarów Buffalo Bayou.
A nazwali na cześć generała Sama Houstona, który zasłynął tym, że dowodził w bitwie pod San Jacinto, która trwała ... 18 minut.
Tak pewnie wyglądał domek generała:

Houston posiada wyraźnie podzielone dzielnice. W dzielnicy finansowej znajduje się mnóstwo wielkich budynków bardzo poważnych instytucji.
W tym budynek Enron:
W Houston znajduje się również największe na świecie centrum medyczne (Texas Medical Center), NASA (!) oraz Theater District, z wieloma teatrami, operą, baletem:
i rzeźbą Joana Miro! "Personage and Birds":
Jest i persona, są i ptaki.
Podobnie jak w pozostałych częściach Stanów w wielu miejscach widoczne są flagi USA, ale teksańczycy są wyjątkowo dumni ze swojego stanu, więc często obok flagi federalnej stawiają też flagę stanową.
Może zastanawiacie się, skąd ja jestem taka mądra. To nie ja! To nasz uroczy przewodnik:
Dzięki niemu odwiedziliśmy:

1) hotel Rice, w którym to JFK spędził ostatnią noc zanim wyruszył do Dallas.
2) stadion baseballu Astros:



3) Uniwersytet Rice, który swego czasu ściśle współpracował z NASA i nawet podarował jej ziemię, na której teraz znajduje się Centrum Lotów Kosmicznych im. Lyndona B. Johnsona:



Dzięki niemu też wiem, że z Houston pochodzi i George Bush senior, Howard Hughs czy Beyonce.
Houston jest na prawdę ładne i zielone, kulturalne i wykształcone, ale nie oszukujmy się, i tak najfajniejsze jest NASA.
Z tymi wszystkimi sondami i silnikami.


Cieszymy się:

Najlepsze jest jednak to, że można wejść do samego ośrodka i zobaczyć na własne oczy:
1) Centrum Kontroli Lotów



2) ośrodek szkoleniowy dla kosmonautów:






3) Park z rakietami:



4) a nawet samego Saturna V, który wypuszczał w kosmos misje Apolla (których był 17):








Wszystko to wygląda bardzo uczenie.



Co i rusz napotykamy jakiś ciekły azot:

W Centrum odbywa się dużo pokazów i prezentacji.
Dzięki czemu wiem jak wygląda kosmiczna toaleta:

Można przymierzyć kaski:
czy popodziwiać kombinezony:
Normalnie kosmos:






Jest też doświadczenie życia: można dotknąć kamień z Księżyca:


tadaaaaaaaa:
wielkości paznokietka.
No i jest graffiti dla kujonków:

2 comments:

  1. Pięknie, kurcze pięknie. A najlepsze - NASA. Może kiedyś sie tam spotkamy? ;-)

    ReplyDelete
  2. A mi sie najbardziej podobal przewodnik! :)

    ReplyDelete