Wednesday, 27 June 2012

Singapur

23 i 24 czerwca byłam w Singapurze. Lot przez Kolombo na Sri Lance, więc długi i męczący, ale i tak nie powstrzymało nas to przed wyjściem na kolację ok. 24 czasu lokalnego. Nie wiedziałam, gdzie lecę, więc wszystko mnie zaskakiwało. Co nieco mi się kiedyś obiło o uszy, ale za bardzo nie wiedziałam, czego się spodziewać. Największe wrażenie i to od razu po wyjściu z lotniska robi przyroda, która wygląda jak z Jurassic Park. Wydaje się jakby za chwilę zza krzaka miały wyjść dinozaury. Wygląda to tak:
i tak:
Teraz trochę wiedzy ogólnej. Singapur to z Sanskrytu: singa = lew i pura = miasto. Proszę mnie nie pytać, co to sanskryt. W związku z nazwą, symbolem Singapuru jest Merilion, który wygląda tak:
Tak na prawdę to jest to mniejszy merilion. Większy, sztandarowy okaz był właśnie w remoncie z okazji jego 40-lecia.
Singapur jest bardo kosmopolityczny. Na ulicach widać wszystkie możliwe narodowości. Najwięcej Azjatów, ale też dużo Europejczyków i Amerykanów. Singapur jest przede wszystkim centrum finansowym. Jest tam dużo oddziałów banków i centrum finansowych i większość z nich ulokowanych jest wokół mariny:

Ten niższy budynek po środku to pięciogwiazdkowy hotel Fullerton, który powstał na początku XX wieku. Początkowo mieściła się w nim m.in. poczta i Singapore Club, w którym przesiadywała cała singapurska śmietanka. Podczas okupacji japońskiej w latach 1942-1945 to tam znajdowała się siedziba sztabu wojskowego.
Hotel Fullerton z bliska:
A nazwano go na cześć jednego z pierwszych gubernatorów brytyjskiej części półwyspu malajskiego, Roberta Fullertona.
Tyle z historii.
Oprócz meriliona i Fullertona, każdy szanujący się turysta musi zrobić sobie zdjęcie z hotelem Marina Bay Sands i jego słynnym basenem na ostatnim piętrze:
Po drugiej stronie zatoki znajduje się centrum artystyczne Theatres on the Bay, zwane też Esplanade, od nazwy dzielnicy:
w którym akurat kiedy byłam odbywał się YFest (http://www.esplanade.com/whats_on/esplanade_presents/festivals/yfest/index.jsp)
Ciekawostka na koniec: w Singapurze są aż 4 języki urzędowe: angielski, chiński, malajski i tamilski. Dlatego wszystkie znaki wyglądają tak:

3 comments:

  1. Fajne zdjecia! ciekawy opis. prosimy o wiecej
    całusy M.M

    ReplyDelete
  2. Hej, hej hej, to juz twoje fotografie, twoim nowym nabytkiem? Mi sie cos wydaje, ze o tym hotelu, najstarszym opowiadala w jakims programie rubikowa i tyszka, ze tam jest pyszna kuchnia. Dawaj, tez kulinarne foty targow i sklepow i tubylcow!- jako subskrybent slicznie prosze :) MRK

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie nie, to jeszcze starym poczciwcem. Nowy bobas już spakowany, gotowy na jutro! Zamienili mi Pragę na Niceę, trochę smutno, ale nie narzekam ;)

      Delete